Odmowa orgazmu
O czym wielu mężczyzn skrycie fantazjuje, ale boi się o to poprosić.
Orgazm jest wspaniały.. Cudowne odprężenie, wytrysk i poczucie spełnienia. Ma tylko jedną wadę - trwa tylko chwilę i zaraz potem tracimy zainteresowanie dalszą zabawą.. Jak to kobiety narzekają, odwracamy się na drugi bok i zasypiamy (no, może nie zawsze... od razu..) No młodsi, w nowych związkach regenerują się szybciej i wracają do akcji..
Ale może być też inaczej. Gdyby tak się pobawić i odłożyć ten orgazm na później. Na razie zając się samą zabawą. A może jeszcze dłużej poczekać. I jeszcze poczuć narastające i praktycznie nieustające podniecenie? Brzmi ciekawie? Może trochę masochistycznie (w końcu ile można czekać na spełnienie). Ale chyba w każdym z nas jest jakaś nutka chęci oddania się we władzę kobiety która nas zdominuje. W tej dominacji, nie musza być to od razu kajdany, pejcze czy klatki. Często wystarczy słowo, gest i pomysł.
I pewnie dla tego chętnie myślimy o zabawie w odmowę orgazmu (nie.. nie chodzi tutaj o słynne "nie dziś kochanie, boli mnie głowa"). Bardziej o całą zabawę w nęcenie, kuszenie, drażnienie a potem w odmowę. Odmowę na krócej lub na dłużej..
I nie tylko marzymy o tej nagrodzie, która czeka na koniec (w postaci odlotowego orgazmu).. Ale lubimy to też uczucie napięcia, ciągłego podniecenia. Z jednej strony nie możemy się doczekać orgazmu, a z drugiej chcemy, żeby to oczekiwanie trwało jak najdłużej (bo ono w sobie jest sensem tej zabawy).
Co oboje zyskamy gdy będziemy się w to bawić.. Czy tylko partner będzie miał z tego radość? Czy jej to też się spodoba.
Dla NIEGO (przyjmując że to jemu odmawiam orgazmów.. bo można też bawić się odwrotnie.. ale o tym potem):
- Długo trwający stan podniecenia i napięcia erotycznego
- Poczucie bycia mężczyzną (tak... miło jest znów poczuć że pała stoi na każde żądanie.. jak wtedy gdy się miało 18 lat)
- Silną więź ze swoją partnerką - znów nam zależy żeby być z nią jak najbliżej, zabiegać o każde dotknięcie
- Na koniec - niesamowity, odlotowy, niespotykany orgazm i poczucie spełnienia (i ulgi)... ale też tęsknoty za więcej.
Dla NIEJ:
- Napalonego i zabiegającego partnera
- Sporo przyjemności - możesz prosić o spełnianie Twoich marzeń erotycznych kiedy tylko zechcesz
- Partnera któremu zależy na pełnym Twoim zadowoleniu.. Będzie chodził za Tobą, łasił się..
- Partnera chętnego do pomocy we wszystkim (tak.. możesz go prosić o posprzątanie.. a on to zrobi z chęcią, jeszcze traktując jako erotyczną przygodę :-)
- Wspaniały widok samca, który jest całkowicie w Twoim władaniu
- Ogromną radość ze wspólnej zabawy i spełnienia na końcu.
- W miarę praktyki wydłużenie stosunków i wytresowanie partnera - długodystansowca..
Na czym to polega
Sprawa jest właściwie bardzo prosta. Należy go podniecić, mocno podniecić, wykorzystać do swojej przyjemności a potem nie pozwolić mu na orgazm. No i powtórzyć kilka razy.. aż w końcu uznacie że wystarczy na tą sesję (albo dojdziecie do momentu który wcześniej razem ustaliliście - chociaż może pojawić się chęć dalszego przedłużania zabawy...)
Zabawa w pobudzanie z odmową orgazmu, sprawi, że partner będzie podniecony i doprowadzony czasem do granic wytrzymałości. Ale da też Wam to zupełnie nowe odkrycia. Orgazm, którego po okresie "cierpienia" się doświadcza, może być niczym trzęsienie ziemi. Możecie odkryć też całkiem nowe rodzaje pieszczot, nowe przyjemności. I na pewno, taka wspólna zabawa pozwoli na nowo odkryć bliskość w nieco innym wymiarze niż dotychczas.
A techniki.. mogą być różne.
Kilka pojęć
Odmowa orgazmu (a najbardziej to pasuje mi angielskie określenie tease & denial.. czyli drażnienie, kuszenie pobudzanie i ODMOWA) - całość zabawy w której osoba dominująca podnieca, pobudza erotycznie drugą osobę i utrzymuje w tym stanie przez jakiś czas. Może to być kilka godzin, kilka dni albo i tygodni.. W sumie, to nie potrzeba do tego dwóch osób. Można samemu sobie odmawiać orgazmu podczas masturbacji.. ale to już inna zabawa (i jak dla mnie mniej ciekawa)
Edging - doprowadzanie do krawędzi (ciężko tu z odpowiednim polskim słowem) - podniecenie do granicy orgazmu (tuż przed punktem "bez powrotu") i zaprzestanie stymulacji, aby uniemożliwić osiągnięcie szczytowania. Mozę być to powtarzane wielokrotnie :-)
Zrujnowany orgazm, zmarnowany orgazm (ang.: ruined orgasm) - sytuacja gdy stymulujemy aż do chwili osiągnięcia punktu tuż przed szczytowaniem (punkt bez powrotu) i zaraz potem całkowicie zaprzestajemy stymulacji. Następuje wytrysk ale z bardzo słabym orgazmem, bez poczucia ulgi i pełnego spełnienia. Nie daje to też takiego spadku napięcia seksualnego jak prawdziwy orgazm. Wydaje się sadystyczne? Cóż, trochę jest. Ale też daje sporo radości, bo potem zabawa w drażnienie i odmowę może trwać dalej (zapewne już po krótkim czasie partner będzie gotowy na dalsze zabawy). Po takim zmarnowanym orgazmie, można wkrótce pobawić się znów w mocniejszą stymulację, bez obawy że partner za szybko dojdzie (a jeśli by przypadkiem doszedł - znów nie pozwolić na pełną satysfakcję).
Zruinowane orgazmy można osiągnąć, też innymi sposobami. Na przykład tuż przed wytryskiem zatykając otwór w penisie, mocno ściskając podstawę lub tuż pod główką.. Ale tak na prawdę, na początek wystarczy ten pierwszy, najprostszy sposób.
Dodaj komentarz